SCENA VII. PLAC SASKI

Wojsko polskie, jeszcze nieustawione... W jednej stronie placu widać grono jenerałów, pośród nich Car, Wielki Książę Konstanty niecierpliwy przechadza się... Z dala naokoło placu lud warszawski

CHÓR

Tysiące żołnierzy, bagnetów tysiące,
Obwisłe sztandary, bagnety niedrżące,
Cicho jak w ostatni sąd.

WIELKI KSIĄŻĘ

komenderując
Do frontu! równać front!...

CHÓR

W jeden rząd długi, prosty piechota się zwarła.
Gdybyś o cal z szeregu wykazał pierś cara,
A z drugiej strony szyku miał Tella Szwajcara;
Strzała by się o każdą pierś polską otarła
I nie raziwszy żadnej, zbiła jabłko carskie.

WIELKI KSIĄŻĘ

Grać!

CHÓR

I zagrzmiały muzyki janczarskie,
Ucichły znowu... dają głos carowi.

CAR

do Żołnierzy
Zdrowiście, dzieci?

GŁOS ŻOŁNIERZY

Z łaski Boga zdrowi.

CHÓR

Co powiedzieli gwarem, Bóg tylko zrozumie,
Jak modlitwę rozbita w morza głuchym szumie.
Sześciu Żołnierzy przyprowadzają bladego Kordiana. Stawią przed Carem... Wielki Książę przybiega z wściekłością

WIELKI KSIĄŻĘ

do Kordiana, pieniąc się
Ha! psie polski! przyszedłeś — czemuś taki blady?
Przewidziałeś, co czeka? Kacie! roskolniku!...
Ty nosisz szlify? precz! precz! precz! Rozciskam gady.
Rzucę cię pod kopyta trójrzędnego szyku
Albo tu zwalę w piasek... i moją ostrogą
Napiszę «wor» na czole. Car ciebie darował
Zemście mojej... Car ciebie sam w grobie pochował!
Z książęcej dłoni diabły wydobyć nie mogą!

CAR

na stronie
Myśli, że mię oszuka?

WIELKI KSIĄŻĘ

Dać tu cztery konie!
Ha, ty psie, masz gorączkę, ale ciało zdrowe?
Każdy z członków zostawisz na końskim ogonie,
A koń mój najsilniejszy zerwie z karku głowę.
Milczysz!... Ha, ja się wścieknę... ten pies ciągle milczy.
uderza kułakiem w pierś Kordiana
Słuchaj, do twego ciała głód uczułem wilczy,
Kąsałbym.
zgrzyta zębami
Cha! cha! Carze, lubisz konne sztuki?
Pokażę ci ogromny skok... Znieść karabiny,
Ustawić w piramidę, posczepiać za kruki
Ostrzem do góry — związać jak snopy, jak trzciny.
Żołnierze ustawili piramidę z karabinów
Teraz, psie! siadaj na koń... i leć z nim do diabła!
Ty milczysz... co? Na widok dusza ci osłabła?
Myślisz, że się zlituję. — Wszak poświęcam konia,
Konia poświęcam, słyszysz? A ciebie? No! w drogę!
No! ruszaj! ruszaj! ruszaj! Czemuż trąbą słonia
Wziąść ciebie i na kolce zarzucić nie mogę?
Wrzuciłbym...
ostygając
No, posłuchaj, Lachu, wstydem płonę...
Mówiłem o Polakach, że chłopy szalone,
Gotowi z królewskiego zamku w Wisłę skoczyć...
z wściekłością
Skacz! bo każę cię w lochy karmelitów wtłoczyć!
Głodem zamorzę! wsadzę pomiędzy szkielety!
proszącym tonem
No, Lachu! jeśli żywy przeskoczysz bagnety,
To daruję ci życie...

KORDIAN

Dzięki, książę! dzięki,
Żeś mi powiedział wszystko... Gdyby dar żywota
Można zyskać ruszeniem palca u tej ręki,
To nie ruszyłbym palcem.

WIELKI KSIĄŻĘ

Boi się hołota!

CAR

Jeśli o to ci chodzi, ręczę, że choć zdrowy
Jako ptaszek przelecisz nad las bagnetowy,
To kule cię nie miną... Książę, on się boi!...

WIELKI KSIĄŻĘ

Widzisz! więc car zaręczył... zginiesz... martwy stoi!...
Żołnierze! kto z was skoczy, dam krzyż świętej Anny,
Świętego Stanisława... jeśli wyjdzie ranny,
Tysiąc złotych pensyji... tysiąc — dwa tysiące,
Cztery tysiące... O, wy psy! nie psy — zające!
Polaki!...

KORDIAN

Niech mi konia podadzą...
siada na konia i odjeżdża w koniec placu

WIELKI KSIĄŻĘ

woła Kurutę
Kuruta!
O gdyby on przeskoczył!...

KURUTA

Ten człowiek wart knuta.

WIELKI KSIĄŻĘ

Niechaj przeskoczy! słuchaj! ja chcę, niech przeskoczy!
Car ujrzy, jak mój żołnierz nad Moskale lotny...
Patrz! jedzie... zatrzymał się... tam obraca oczy,
Do ludu... tam lud stoi cichy, czarny, błotny.
marszczy się jak tygrys
Nie lubię tego ludu... Patrz, chustkami wieje,
Kapelusze podrzuca... Kruta! masz nadzieję?

KURUTA

Jak wasza książęca mość...

WIELKI KSIĄŻĘ

gwałtownie
Patrz! patrz! piasku chmura!
Nie widzę... Spinaj konia! Ha! przeskoczył...

WOJSKO

krzyczy
Urra!

LUD

krzyczy z dala
Żyje!
Żołnierze przyprowadzają chwiejącego się Kordiana, książę bierze go w swoje objęcia

WIELKI KSIĄŻĘ

Cóż ci, mój druhu? No! no! chwat młodzieniec!
Nieprawda, koń mój żartki? skacze jak szaleniec?
Musiałeś nie czuć skoku? — Wasza mość cesarska
Widziałeś. — Odprowadzić konia, niech wyparska.
do Kordiana
Ręczę za twoje życie... idź! tyś chory? senny?
Wziąść go... odnieść do łóżka...
Odprowadzają Kordiana

CAR

do jenerałów tak, że książę nie słyszy
Złożyć sąd wojenny,
Godził na moje życie... Rozstrzelać...

WIELKI KSIĄŻĘ

wesoło
Trębacze!
Niech grają Dąbrowskiego, książę sam poskacze...
Parada na Placu Saskim