Barbara Klicka

 

 

 

Sue Ryder od skweru

 

 

 

 

    Bądź pozdrowiona Sue Ryder od skweru, na który nie mam okien.

Bądź pozdrowiona, bo nie chcę dziś wracać do siebie. Ty jesteś w śniegu, a ja w obcej kuchni, moja droga Sue Ryder, na dzikim zachodzie.

 

    Niedługo samo południe, więc się z tobą spotkam, spotkamy się Sue Ryder, wezmę papierosy.

Teraz paznokciem zrywam z parapetu lakier,

potem zrobię na odwrót — lubisz manicury?

    Ja lubię, chociaż nie wypada, bo można by robić tyle ważkich rzeczy,

a tu róż biskupi pędzelkiem po płytce i trzeba uważać, bać się konsekwencji.

Czeka nas, kochana, *cichy obłok w ziemi*

 

    — na skwer za przystankiem trzeba zapracować. Kochana Sue Ryder, a nawet wtedy nie możesz być pewna, bo szalety przy nim zostaną trójkątne — ktoś może znaleźć w googlach twoje brzydkie zdjęcie.

    Bądź pozdrowiona, Sue Ryder, bezpańska kowbojko. Już wszędzie nas nie ma — w kapownikach matek, w naszych własnych łóżkach, na końcówkach nerwów wielonocnych wrogów, jednonocnych braci.

    Już wszędzie nas nie ma, więc się nie rozglądaj,

    moja smutna Sue Ryder,

    nie ma gdzie się szukać.