Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 461 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Wesprzyj!
Szacowany czas do końca: -
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Kamień pełen pokarmu, Peregrynarz, XLV. Waleta
XLVI → ← XLIV. Dławiąc się sobą idzie prosto do nieba

Spis treści

      Eugeniusz Tkaczyszyn-DyckiXLV. Waleta[1]

      1
      przez pięć kolejnych dni
      nie usłyszą o mnie albo będą mówić
      jako o umarłym i cieniem moim
      bawić się przy świecach
      5
      przez pięć kolejnych dni będą opowiadać
      jak bardzo byłem nieprzystępny za życia
      i że broniłem się przed śmiercią w ciepłych
      ramionach starców z Farbiarskiej
      to będzie smutna opowieść o chłopcu
      10
      ze skradzionym słonecznikiem i szesnastu
      tego dnia skradzionych książkach
      i o tym jak się ów chłopiec rozmiłował
      w słoneczniku gdy przyszła noc
      po swoje ziarno

      Przypisy

      [1]

      waleta (z łac.) — utwór literacki będący wypowiedzią na pożegnanie. [przypis edytorski]

      x